'Ellie, † ραткαzα ♪, ~Sectumsempra, Agata Krawecka, AGS, alison, Allecto, Angusa, Anonimka100, Arurka, Avada Kedavra, Az, Azalia, be happy!, Bella i Narcissa, Bloom, Bof ryd, Bonnie, Casparow, Cave Inimicum, Charming, Claudia Malfoy, Cosabella, courtney_, Danielle Dymms, Devrait, Diabełek, Dj, Ew, Fanka1, Florence, fragleesik, Gabryś Westwick, Gisia, Hebź, Hember, Ironia, Joanna Przybylska, jus, Karmelek, Kasiek9318, Katarzyna Pisze, Kate, Kath, la_tua_cantante_, Lily, Madzia, Magdalena, Malwina, Mała, Marlene_, marnotrawna, Marzycielka, mm, Mustela, N., Natalia Jula, Nea, Nelson, niesmiertelna-milosc, niewysoka, Nox, nutelkam, Odiumortis (SWAG), Olcis15, Oliwkowa Przestrzeń, oNyks, Otka, Pani Z., Panna Malfoy, petite102, Pisarka Mel, Poem Impromptu, Rita Durian, Rockowa Delena, Rukia-chan, Rzepka, seinA, Sentymentalna, SIE, SmErF, Smile, Snovi, SweetChoco, Sweetnes, Szczera, Tajemnicza, Ticjo Anastazja, Tyśka, Villemo, Wika^^, xxasieekxx, Zaczarowana ♥. Zbuntowana97, Zuzanna Ba oraz każdy Anonim
Ten rozdział jest dla Was!
dziękuję za KAŻDY wasz komentarz
dziękuję za KAŻDY wasz komentarz
Pisałam przy akompaniamencie:
30. Czuła, że cały niepokój jaki kotłował się w niej od tygodni za sekundę ją przytłoczy, a mimo to, nie myśląc zupełnie o tym co robi, instynktownie podeszła do torebeczki, chwyciła ją do ręki i wyciągnęła z niej zamszowe etui w tym samym kolorze. Podniosła wieko i zobaczyła kolię zrobioną z białego złota i wkomponowany w nią szmaragd. A na niej, malutka, prostokątna, beżowa karteczka z kredowego papieru. Czarnym atramentem były na niej napisane trzy słowa. I było to pismo Dracona Malfoya.
Noli irritare Draco
Świat wrócił na miejsce.
Upadła na kolana i rozpłakała się.
Pamiętała wszystko.
dotyk...
słowa...
pocałunki...
szepty...
zgryźliwość...
zwinność...
śmiech...
posiłki...
pieszczoty...
fontanna...
Prowansja...
Nowy Jork...
lawendowe pole...
kapliczka...
kwiaciarnia...
kawiarenka...
Smok...
Narcyza...
Lucjusz...
sesja...
bójka z Ronem...
Weasleyowie...
Potterowie...
modeling...
Megi...
rodzice...
Jego wyspa...
Tiffany...
Nantucket...
wszystkie miejsca w jakich z Nim była...
smak...
zapach...
most...
taniec...
most...
taniec...
sposób bycia...
gesty...
siła...
szybkość...
zwierzenia...
wygłupy...
szmaragdowe oczy...
bliskość...
empatię...
nienawiść...
strach...
ciekawość...
ignorancja...
opanowanie...
złośliwość...
subtelność...
noce...
dnie...
ucieczkę...
wypadek...
ukochanego Rona...
Upadła na kolana i rozpłakała się. Mocno przyciskała etui z kolią do piersi i płakała. Gorzko płakała.
Draco stał za ścianą i nasłuchiwał. Nigdy wcześniej nie był tak świadomy upływającego czasu jak wtedy. Stał tam, a jego serce biło jakby wolniej. Jakby próbowało dopasować się do jego umysłu, w którym wszystko odbywało się tak męcząco wolno.
Słyszał każdy szmer, każdy oddech, każde uderzenie serca.
A potem zrobiło się cicho i on wiedział co to znaczy.
A potem usłyszał stłumiony dźwięk, jaki wydają kolana upadając na puchaty dywan.
A potem usłyszał płacz i zmaterializował się przy jej boku.
Pociągnął ją do góry, objął ramionami i trzymał mocno. I rozpaczliwie pragnął tulić swoją siostrę. Ale tulił swoją płaczącą ukochaną.
A ona im mocniej wtulała się w jego silne ciało, tym mocniej płakała. Wiedziała, że nie wolno jej pragnąć jego bliskości, kiedy myśli o nim w taki sposób, ale nie chciała być jego siostrą. Nie potrafiła, nie chciała żyć z myślą, że każdy gest jakim się obdarzą, będzie jak dotykanie się przez szybę. Że wszystko stanie się tak nieznaczące, bo znaczy zbyt wiele.
I płakała, bo był wszystkim co życie jej zostawiło.
I płakała, bo był wszystkim co życie jej zostawiło.
I płakała, bo był wszystkim czego w życiu pragnęła.
I płakała, bo był wszystkim czego w życiu nie mogła mieć.
I płakała, bo był wszystkim czego w życiu nie mogła mieć.
- Powiedz, że to sprawdziłeś - wychlipała. - Powiedz, że to nie prawda!
Nie powiedział nic. Objął ją tylko mocniej. Nie musiał nic mówić. Te słowa niczego nie zmienią.
- Nie powinno cię tu być - szepnęła. To były pierwsze słowa jakie wypowiedziała, kiedy była już spokojna.
- Nie...
- Ale ja chcę żebyś tu był.
- Wiem.
- Co... zrobimy?
- Z tej sytuacji jest tylko kilka wyjść.
Kilka? - pomyślała zaskoczona.
- Możemy starać się być rodzeństwem. Możemy nigdy się już nie spotkać. Mogę zmienić twoje wspomnienia, ale tego nie chcę. Mogę zmienić wspomnienia każdego, kto wie, że jesteśmy rodziną, ale tego też nie chcę. Możemy wyjechać. Możemy też zostać i być parą.
- Co?
Draco wiedział, że pyta tylko o tą ostatnią możliwość.
- Jakie propozycje odrzucasz?
- Wszystkie oprócz dwóch ostatnich.
- W takim razie...
I nim zdążyła mrugnąć lub poczuć cokolwiek, stała w salonie Malfoyów. W rękach trzymała karteczkę, która była przy naszyjniku, a na jej drugiej stronie widniały słowa: "zaraz wracam". Na szyi poczuła swoją nową kolię. Dotknęła jej i nie chciała przestać trzymać.
W salonie pojawił się Lucjusz, Narcyza i Golden Retirever Draco. Nie ruszyła się z miejsca. Za to Smok sam do niej podbiegł i zaczął się łasic. Odkryła, że tęskniła za nim tak samo jak za Draco.
Bo on też za nim tęsknił.
A potem zobaczyła, że znikąd pojawili się jej rodzice. I wiedziała kto ich sprowadził. I nie mogła uwierzyć. I choć była przeszczęśliwa, mogła tylko siedzieć na ziemi, jedną ręką głaskając psa, a drugą mocno ściskając kolię i wpatrywać się w nich.
Naprawdę ją kochał.
I naprawdę wiedział, że powinna być tylko jego siostrą.
I naprawdę uszanuje każdy jej wybór.
Oboje to wiedzieli.
Widziała, że jej rodzice wiedzą o wszystkim. Ale nie potrafiła zrozumieć co mówią ich spojrzenia. Patrząc na Malfoyów widziała to samo. Ich spojrzenia były zamknięte na wszelkie uczucia.
A potem zobaczyła Harry'ego, który zjawił się w pokoju i patrzył na nią całe wieki. Była tak pochłonięta spojrzeniem tych, nie po prostu zielonych, a szmaragdowych oczu, że nie zauważyła, jak Draco siada obok niej i bawi się ze swoim pupilem.
Draco był ponad tym.
- Potter, - powiedział nie patrząc na nikogo poza swoim szczęśliwym psem. - ile wie twoja żona?
- Nic. - On również na niego nawet nie zerknął. Nie musiał, znali się zbyt dobrze, a poza tym, oni nie potrzebowali słów, by komunikować się ze sobą. To było tylko dla szerszej publiczności.
- Inni?
- Nikt.
- Macie dwa wyjścia. - Choć mówił do wszystkich, nie podniósł głowy. Hermiona była tym mocno zmieszana, ale ona sama i tak miała odwagę tylko by patrzeć na niego. - Możemy tu z wami zostać, albo możemy zniknąć i nie będziecie musieli na nas patrzeć. Ale nawet kiedy ona nie pamiętała zupełnie nic i kochała Ronalda Weasleya, nie potrafiła patrzeć na mnie tak, jak powinna.
Zrobił długą pauzę. A potem, nim znów się odezwał, spojrzał na każdego z nich.
- My nie możemy być rodzeństwem, bo nigdy nim nie byliśmy.
Kolejna długa pauza.
- Jeśli pragniecie, byśmy żyli jak rodzeństwo to się nie uda. Jeśli pragniecie, byśmy kochali się jak rodzeństwo, to to też się nie uda. Musielibyśmy razem dorastać z myślą, że się kochamy. Dorastać tak, myśleć tak od zawsze. Tylko wtedy byłby między nami ten braterski rodzaj miłości. Ale nas zawsze do siebie ciągnęło. Hermiono, - zwrócił się ku niej i spojrzał jej głęboko w oczy. - Jak wiele razy myślałaś o tym, że chciałaś bym był twoim przyjacielem?
Właśnie.
Nawet kiedy nie pamiętała zupełnie nic i byli we Francji, pracowali ze sobą i ją interesował, nie chciała by był jej przyjacielem. Chciała go znać, ale o tamtym nigdy nawet nie pomyślała.
- Nigdy.
- Kocham ją - powiedział miękko, splatając jej palce ze swoimi i wstając razem z nią. - I wiemy, że jesteśmy rodzeństwem, ale to tylko słowa. Bez takich uczuć, to nic nie znaczy.
Nic więcej nie powiedział. Nie musiał. On i Harry znał każdą myśl w tym domu. I każda z nich była taka sama.
Harry odezwał się za wszystkich, ale mówił tylko do Hermiony.
Harry odezwał się za wszystkich, ale mówił tylko do Hermiony.
- Jesteś moją siostrą. Zawsze tak było. Zawsze kochaliśmy się tylko tak. Jesteś moją siostrą, nie jego. Jesteś jedyną kobietą jaką on kocha w ten sposób. I ty go kochasz, bo kocha cię za to jaka jesteś, i z tym jaka nie jesteś. A my nie jesteśmy okrutni. Więc Malfoy, zmiatajcie już stąd!
- Co? - Rozglądała się zdezorientowana kiedy poczuła, że Draco ciągnie ją do wyjścia. Chciała móc się pożegnać. - Co ty...
- Cicho bądź, Granger i nie wyrywaj się! Idziemy na randkę.
Wtedy zrozumiała. Odwróciła jeszcze głowę i zobaczyła te uśmiechy, które do tej pory pozostawały ukryte.
Ona też się uśmiechnęła.
- Smok! - krzyknął nie odwracając się.
Pies szczeknął, dając znak swojemu panu, że słucha.
- Sprawuj się!
I już ich nie było.
Czy ktokolwiek słucha?
Czy ktokolwiek naprawdę wie?
To jest koniec początku
Nagły krzyk jednym tchem
To wszystko na co czekamy
Czasem chciałbym wykorzystywać
wszystkie szanse wcześniej
[Refren]
To jest wszystko czego chciałeś i wszystko czego nie
Jedne drzwi się otwierają i jedne drzwi się zamykają
Niektóre modlitwy odnajdują odpowiedzi
Niektóre modlitwy nigdy nie będą wysłuchane
Trzymamy się i odpuszczamy
Czasami trzymamy anioły
I nigdy nawet nie wiemy
Nie wiadomo czy zrobimy to, czy wiemy
Nie możemy pozwolić się temu pokazać
[Refren]
To jest wszystko czego chciałeś i wszystko czego nie
Jedne drzwi się otwierają i jedne drzwi się zamykają
Niektóre modlitwy odnajdują odpowiedzi
Niektóre modlitwy nigdy nie będą wysłuchane
Trzymamy się i odpuszczamy
Tak, odpuszczamy
EPILOG
"Kiedy zaglądasz do jaskini, z początku widzisz bardzo niewiele. Ale kiedy przyzwyczajasz się do ciemności, widzisz coraz więcej. A jeśli odważysz się zostać tam wystarczająco długo, w końcu zobaczysz wszystko."
Nicola Morgan
PO EPILOGU
Mogłabym teraz być niepoważna i napisać "Kto spodziewał się takiego zakończenia, łapka w górę!"
Ale będę poważna.
Kiedy trzy lata temu zaczęłam namiętnie czytać Dramione, wpadłam na pomysł napisania miniaturki "Dramione na czacie." Powiedziałam wtedy, że jeśli wpadnę na pomysł na wieloodcinkową historię o tej parze, to taką napiszę.
I znalazłam.
Ale nie dzięki temu, że za jej wyznacznik postawiłam sobie oryginalność. Nie dlatego, że chciałam, by była w tym zagadka. I nie dlatego, że trafiłam na piosenkę, której tekst wydał mi się inspirujący.
Znalazłam, bo jestem osobą, która najlepiej czuje się pisząc o tym, co ważne.
I zachwycaliście się ostatnim zdaniem, jakie było w rozdziale nr 29. I dobrze, że wam się podobało. Powinno. Ale to Dramione miało mieć ważny przekaz, a nie formę. Zawsze chciałam, by słowa narratora były jak najbardziej przyswajalne, dlatego zdania takie jak tamto się nie pojawiały. Ale proszę, byście mieli świadomość, że ja właśnie tak piszę.
I wiecie, ta historia nigdy nie miała być łatwa, przyjemna i z pięknym happy endem, które sama tak uwielbiam, a których nie potrafię pisać. Bo te 29 rozdziałów, to środek do celu. Ta historia od zawsze miała posiadać takie zakończenie. Żaden inny wątek, myśl, czy rozważanie nie było tak ważne jak samo zakończenie.
I jeśli nie wiecie dlaczego, to to jest ta część notki, w której to tłumaczę.
Chciałam znać wasze zdanie.
Środek do celu - do waszych obserwacji, uczuć, myśli, rozważań. Chcę to teraz przeczytać. Chcę poznać jak czujecie się po przeczytaniu takiego końca.
Nigdy nie ocenię ani tego zakończenia, ani waszej reakcji po nim. Nie będę rozważać czy jest ono słuszne, dobre, etycznie moralne lub nie. Chcę przeczytać to wszystko, co czujecie - biorąc pod uwagę każdy rozdział tej historii, każde przemyślenie, każdy dialog, każdą postać i każde ich uczucie. Stworzyłam tą historię, by poznać uczucia czytelników, którzy darzą tak wielką sympatią tą parę. Parę, która została postawiona przed jednym z największych przekleństw. Dlaczego w ten sposób? Bo to rodzi sprzeczność.
Dziękuję za to, co pisze na samej górze tego postu. I dziękuję za to, co znajdzie się pod tą notką.
Dziękuję za czytelników, bo bez nich pisarz jest tylko cieniem samego siebie.
Środek do celu - do waszych obserwacji, uczuć, myśli, rozważań. Chcę to teraz przeczytać. Chcę poznać jak czujecie się po przeczytaniu takiego końca.
Nigdy nie ocenię ani tego zakończenia, ani waszej reakcji po nim. Nie będę rozważać czy jest ono słuszne, dobre, etycznie moralne lub nie. Chcę przeczytać to wszystko, co czujecie - biorąc pod uwagę każdy rozdział tej historii, każde przemyślenie, każdy dialog, każdą postać i każde ich uczucie. Stworzyłam tą historię, by poznać uczucia czytelników, którzy darzą tak wielką sympatią tą parę. Parę, która została postawiona przed jednym z największych przekleństw. Dlaczego w ten sposób? Bo to rodzi sprzeczność.
To jest najprawdopodobniej ostatnia historia na tym blogu. Nie dlatego, że nie chcę już pisać. Nie dlatego, że przestałam lubić Dramione. Nie dlatego, że się wypaliłam. Dlatego, że płaszczyk Harry'ego Pottera zaczął mnie uwierać. Chcę skupić się na historiach własnych od początku do końca. Absolutnie nie twierdzę, że już nigdy nie napiszę nic o Draco i Hermionie, a że na razie nie mam takiej ambicji. Jednakże, jeśli wpadnę na pomysł kolejnej takiej historii, to na pewno się tutaj pojawi. Jeśli jednak moja twórczość sama w sobie przypadła wam do gustu i mogę myśleć, że mam jakichś "fanów", to odsyłam was tutaj: http://portelizabethsdiary.blogspot.com/ Co jakiś czas będą pojawiać się tam moje zupełnie autorskie historie. Nawet mam już nowe pomysły.
W tym miejscu chcę się pożegnać. Dziękuję za to, co pisze na samej górze tego postu. I dziękuję za to, co znajdzie się pod tą notką.
Dziękuję za czytelników, bo bez nich pisarz jest tylko cieniem samego siebie.
autorka
Niektóre modlitwy odnajdują odpowiedzi.
Niektóre modlitwy nigdy nie będą wysłuchane...
koniec