„Zawsze istnieje możliwość pomyłki co do ludzi, których kochamy. To najgorszy błąd z możliwych.”
Jonathan Caroll
[podkład muzyczny]
Draco wiedział, że jest obserwowany, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Hermiona raczej prędko nie wyjdzie z ich posiadłości, a więc miał dużo czasu na zabawę ze swoim pupilem. Wyswobodził się z niedźwiedziego uścisku psa, by dorwać piłeczkę i rzucił ją wprost do stawu. Smok uwielbiał się kąpać. Oba smoki uwielbiały, więc idąc za przykładem zwierzaka wskoczył do wody.
18. Hermiona obudziła się i nie mogła dojść do siebie, w dodatku rozpraszał ją ból w okolicach skroni. Intensywnie rozglądała się po ogromnej sypialni. Wszystkie meble były niezaprzeczalnie nowe, ale rzeźbione w starym stylu, a dodane tu i ówdzie nowoczesne akcenty wprowadzały do beżowej sypialni eklektyzm. Spojrzała na stolik nocny. Obok wazonu z białymi różami, stała taca ze srebrną zastawą, francuskim śniadaniem i świeżą prasą. Wtedy przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia i z jękiem schowała twarz w dłoniach, opadając na łóżko.
Po jaką cholerę mu powiedziałaś? To Ślizgon, jemu nie powinno się ufać. Z drugiej strony twoi przyjaciele okazali się jeszcze bardziej obłudni niż on. On przynajmniej mówił co myślał. Choć z drugiej strony, czy aby na pewno? Teraz nie mówi praktycznie nic.
Dziewczyna chciała czymś rzucić, bo znów myślała o tym, cholernie przystojnym, cholernie uprzejmym, cholernie dobrze wychowanym, szafirowookim blondynie. Nastroszona wyszła z łóżka i dopiero wtedy zwróciła uwagę na to, jakie jest wielkie. Z powodzeniem zamieściłaby się w nim drużyna siatkarska. Rozejrzała się po sypialni wręcz z paniką, szukając w niej jakiś oznak bytności Dracona. Z ulgą stwierdziła, że musi to być pokój gościnny.
Za oknem była tak przepiękna pogoda, że pierwszą rzeczą jaką zrobiła było wyjście na wielki balkon. W bosych stopach stanęła na jasnych kafelkach, gdzieś na wysokości drugiego piętra i usłyszała szczekanie psa.
Smok? - pomyślała i spojrzała w dół.
A tam, rzeczywiście, był słodki Golden Retriever, ale był też jego pan, co bynajmniej nie poprawiło Hermionie humoru - na początku.
Po ogromnym, przepięknym ogrodzie, radośnie szczekając i merdając ogonem, biegał złocisty pies. Draco daleko rzucał mu piłeczkę, a ten natychmiast po nią biegł, by później, z dumnie podniesionym pyskiem i ogonem, oraz sprężystym krokiem, przynieść ją z powrotem. W pewnym sensie nic specjalnego, ale nawet z tej odległości dziewczyna widziała jak wielką frajdę to sprawia Malfoy'owi. On nie tylko fenomenalnie wyglądał w dżinsach do kolana i błękitnej koszulce, jemu też niesamowitego uroku dodawała ta zabawa.
Hermiona nie mogła powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, kiedy Smok rzucił się na jego klatkę piersiową i zwalił z nóg. Ona, po prostu, była absolutnie oczarowana widokiem ich dwóch na zielonej trawie, obok stawu, bawiących się razem jak dzieci.
To jest zakochiwanie się w tobie, a ty jesteś światy ode mnie...*
Draco wiedział, że jest obserwowany, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Hermiona raczej prędko nie wyjdzie z ich posiadłości, a więc miał dużo czasu na zabawę ze swoim pupilem. Wyswobodził się z niedźwiedziego uścisku psa, by dorwać piłeczkę i rzucił ją wprost do stawu. Smok uwielbiał się kąpać. Oba smoki uwielbiały, więc idąc za przykładem zwierzaka wskoczył do wody.
Hermiona skryła się w pokoju i osuwając się po ścianie skryła twarz w dłoniach. Była przerażona tym co zaczynała czuć. A jeszcze bardziej tym, że chyba nie chciała nad tym zapanować.
próbuję rozgryźć to życie
Od czasu tamtego upokorzenia w domu Weasley'ów nie chciała wiązać się z żadnym mężczyzną. Romansowała z wieloma, bo czemu nie? Ale wiązanie się było czymś tabu. I dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie ciągnęło ją do związków, bo została w tak okrutny sposób porzucona. Chodziło o to, że w żadnym z tych ludzi nie było tego, czego podświadomie szukała. Przypomniała sobie, że kiedyś pomyślała o Draco jak o „wiernym psie” i zdała sobie sprawę, że było to kwintesencją tego, co ją do niego ciągnęło. Że był lojalny, uczciwy, pomocny, że potrafił być przyjacielem.
Wiedziała, że nie powinna wierzyć, że naprawdę taki jest, ale już nie miała siły, by przed tym uciekać, czy zaprzeczać temu na wszelkie możliwe sposoby. Poszła pod prysznic i stała pod nim przez godzinę, nawet nie zdając sobie sprawy, że przez cały czas leciała lodowata woda i była w kabinie w ubraniu. Dopiero gdy wyszła i spojrzała w lustro, zobaczyła ze oczy ma czerwone od płaczu, a to, co zdawało się być ciepłą wodą, było tak naprawdę jej łzami.
Gdy boso schodziła do salonu zobaczyła, że jest trzecia po południu. Grzecznie przywitała się z Narcyzą i usiadła przy stole, buty kładąc obok siebie. Dziewczyna była tak rozbita, że niemal się nie odzywała, dopóki nie przypomniała sobie pierwszej rozmowy z panią Malfoy.
- Dlaczego to mnie poprosiła pani o znalezienie swojej córki? Powiedziała pani, że aurorzy nie przepadają za państwem, co okazuje się nie prawdą.
- Masz rację, – odpowiedziała, lecz z jej twarzy nie dało się nic odczytać - to kłamstwo. Ale Harry nie zgodził się jej szukać. Powiedział, że to ty masz to zrobić. Czy raczej...
- Tak? - podchwyciła natychmiast.
- Dał Dracon'owi jasno do zrozumienia, że powinien mi zaproponować ciebie. To było... Dla Harry'ego to było bardzo... osobiste. Tak, osobiste to dobre określenie.
- Osobiste? - zapytała. Nie mogła tego pojąć. Dla niej to nie miało żadnego związku.
Narcyza tylko skinięciem przytaknęła, jednak nie rozwinęła tematu.
Usłyszały hałas. Pani Malfoy wyszła do holu, a dziewczyna za nią. Zobaczyły tam przemoczonego od stóp do głów blondyna, który wycierał swojego równie mokrego pupila, uśmiechając się przy tym jak wariat. W pewnej chwili spojrzał na Hermionę, ale z jego uśmiechu już nic wtedy nie pozostało. Wpatrywał się w nią, a ona nie tylko nie mogła znieść tego spojrzenia, bo miała wrażenie, że prześwietla jej duszę, ale też tego, jakie wydawało jej się bezuczuciowe.
- Znów pływaliście w stawie? Jak dzieci – powiedziała Narcyza, z udawaną przyganą.
Chłopak przeniósł wzrok na nią i wywrócił oczami, a potem znów się uśmiechając, wrócił do wycierania psa.
Hermiona jeszcze kilka godzin spędziła u Malfoy'ów, jednak nawet nie bardzo pamiętała o czym rozmawiała, o ile w ogóle się odzywała. Nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że Draco wcale nie czytał książki tylko uważnie ją obserwował. Idiotka, głupia gęś, pomyślała, kiedy już powiedziała mu „dobranoc”. Ty chcesz żeby tak było! Wmawiasz sobie rzeczy, których nie ma. I właśnie wtedy, kiedy po raz kolejny dotarło do niej jak bardzo młody Malfoy ją interesuje, poczuła się jakby uszło z niej całe powietrze. Nawet ta odrobina, która z powolnością głazu toczyła się po jej ciele przez cały dzień.
Zupełnie zapominając o ubraniu butów wyszła z posiadłości i teleportowała się w miejsce, w którym miała nadzieję poukładać swoje życie.
W Paryżu lało jak z cebra i choć nie było bardzo zimno, to pogoda, bynajmniej, tej temperatury nie podwyższała. Hermiona teleportowała się na most Aleksandra III, nad rzekę zwaną Sekwaną. Jednak gdy przypomniała sobie etymologię tego słowa jęknęła żałośnie. Nazwa rzeki pochodziła od celtyckiego słowa "squan", oznaczającego rzekę wijącą się jak wąż.
Wszystko wokół wydawało się puste. Żadnych ludzi, żadnych statków płynących po Sekwanie. Tylko ona, jej bose stopy na chodniku i deszcz. Krople odbijały się od jej skóry lub wsiąkały w jej małą czarną sukienkę, ale nie docierało to do niej. Czuła zimno i wodę, ale wrażenie było takie, jakby oddzielała ją od tego niewidzialna łuna. Jednak to nie sprawiało, że czuła się lepiej. Wewnętrznie, od lat nie czuła się tak źle.
stoję na moście
Zabijało ją to, o kim nie potrafi przestać myśleć.
Dracon Malfoy. Ślizgon. Syn Narcyzy i Lucjusza. Wcześniej śmierciożerca, obecnie auror. Niesamowicie przystojny, wysoki i doskonale zbudowany. Blondyn o szafirowych oczach, za którym odwraca się każda dziewczyna, niezależnie od wieku. Lata temu jej nienawidził, gardził samą myślą o niej, a teraz? Teraz jest cichy, pomocny, szarmancki, szlachetny, ujmujący, szczery, uczciwy...
dlaczego wszystko jest takie mylące?
może po prostu odchodzę od zmysłów?
Hermiona nie miała pojęcia jaki jest naprawdę. Mimo to, nie mogła przestać myśleć o tym, jak zachowuje się w stosunku do niej przez cały ostatni czas. Przed jej oczyma stanął obraz Smoka, który rzuca się na swojego pana. Ciasno objęła się ramionami. Czuła się tak przeraźliwe samotna w tamtej chwili, że łzy zaczęły płynąć jej z oczu. Przypomniała sobie wspomnienia Narcyzy i to jak uciekła od tego strasznego widoku, przytulając się do Dracona, który jeszcze mocniej ją wtedy objął.
nie ma nic poza deszczem
żadnych śladów stóp na ziemi
Nie mogła zrozumieć jak to się stało, że tak bardzo ją pociąga. I na Boga, nawet nie chodzi o jego fizyczność! Oczywiście, był oszałamiający – ten sposób w jaki się poruszał, mówił, trzymał głowę, ale...
Zagryzła wargę do krwi, gdy w jej umyśle pojawiło się wspomnienie jego gorącego oddechu na jej karku. Tamta sesja była straszna, bo wtedy naprawdę pociągał ją jak mężczyzna kobietę, ale później... Później, choć o wiele za szybko, zaczęła za tym tęsknić, bo...
tęsknię za Tobą
Czy zakochanie się w człowieku, którego się nie zna, jest złe?
Czy zakochanie się w swoim pracodawcy jest złe?
Czy zakochanie się w człowieku, który był twoim wrogiem, jest złe?
czy nikt nie próbuje mnie znaleźć?
czy nikt nie weźmie mnie do domu?
jest cholernie zimna noc
Czy to zakochiwanie się skończy się gdy on zniknie?
próbuję rozgryźć to życie
Hermiona stała pośrodku Paryża, na tym majestatycznym moście, gdzie było koszmarnie zimno i lało żabami. A ona płakała jak dziecko, bo chciała, żeby on był tam razem z nią. Bo tak bardzo chciała, żeby wziął ją za rękę, przytulił, wysłuchał...
czy nie weźmiesz mnie za rękę
zabierz mnie w jakieś inne miejsce
Uświadomienie sobie jak bardzo go potrzebuje zwalało ją z nóg. Tak bardzo go potrzebowała, a jego tam nie było.
myślałam, że będziesz tutaj,
ale nie ma nic poza deszczem
Jak idiotka miała nadzieję, że zjawi się tak, jak wtedy, kiedy próbowała przed nim uciec. Że mówił prawdę, że ją zna, że naprawdę wie gdzie teraz jest. Czekała tam na niego, ślepym wzrokiem wpatrując się w zamazaną taflę wody. Tak bardzo chciała usłyszeć trzask teleportacji lub chociaż kroki na mokrym chodniku...
Potrzebowała go.
stoję na moście
czekam w ciemności
myślałam, że będziesz tutaj
nie ma nic poza deszczem
żadnych śladów stóp na ziemi
słucham, ale nie ma żadnego dźwięku
- Zapomniałaś butów.
Poczuła delikatne ciepło na szyi i szept, tak cichy i subtelny, że na jej karku natychmiast pojawiła się gęsia skórka. Wstrzymała oddech. Jej serce zatrzymało się na sekundę, by potem bić trzy razy szybciej.
Odwróciła się powoli i zadarła głowę do góry, by spojrzeć na tę idealną twarz. Ciężkie krople odbijały się od jej głowy, zmazując jednocześnie ślady łez.
nie wiem kim jesteś
ale ja... Jestem z Tobą
- Chciałabyś ze mną zatańczyć? - zapytał poważnie wyciągając dłoń.
Szept amanta pieścił jej uszy. Wtedy też usłyszała dochodzącą z daleka melodię. Ujęła jego dłoń, a on objął ją w pasie i podnosząc delikatnie postawił jej bose stopy na swoich. On też nie miał butów.
Dla dziewczyny to było jak piękny sen. Naprawdę, jak przepiękny sen. Tańczyć w Paryżu, nocą. Wśród deszczu. Opierać głowę na jego klatce piersiowej, pamiętając, że jeszcze chwilę temu błagała, żeby tutaj był.
jestem z Tobą
Tej nocy zrozumiała, że naprawdę go potrzebuje. On jest jej po prostu jej przeciwieństwem. On jest istotą, która ją przy tym uzupełnia, jednocześnie będąc tak podobnym, że mógłby być nią.
jestem z Tobą.
Jakiś czas później odsunęli się od siebie. Nic nie mówili, ale przyglądali się sobie uważnie. Hermiona schyliła się po swoje szpilki, a potem delikatnie pocałowała go w policzek i teleportowała się do domu.
*
Hermiona obudziła się i poczuła, że wszystko ją boli. Głowa, zęby, kości, nawet mięśnie i, że jest koszmarnie, wręcz nienaturalnie, zimno. Miała też zapchany nos. Zamrugała kilkakrotnie, a z jej oczu popłynęły łzy. Wczorajszy prysznic, a potem noc w ulewie najwidoczniej się mściły.
Musiała iść do łazienki, ale była tak obolała i zmęczona, że ledwie widziała na oczy. Wykrzesanie sił, by choć podnieść kołdrę, było ostatnią rzeczą na jaką mogłaby się zdobyć. I nagle, w jej sypialni zmaterializował się mężczyzna.
- Malfoy? - wychrypiala.
Jego zupełnie nieprzewidziane i absolutne niemożliwe pojawienie się w jej pokoju, niemal postawiło Hermionę na nogi. Gwałtownie usiadła na łóżku, podciągając kołdrę pod brodę.
- Co ty, do cholery, robisz w mojej sypialni?
- W tej chwili? Stoję – odpowiedział bezczelnie. - Ale zamierzam usiąść – mówiąc to zaczął iść w kierunku jej fotela bujanego.
Złość dała dziewczynie tyle siły, że wręcz wyskoczyła z łóżka, jednak zamiast pewnie stanąć na nogach zatoczyła się i już upadała, gdy poczuła, że Draco ją łapie. Mimo mgły przed oczami widziała jak chłopak taksuje ją wzrokiem, a potem unosi jedną brew do góry.
- Ładna piżamka, Granger – zakpił.
W Hermionie coś się zagotowało, ale musiała mu przyznać rację. Ten cieniutki kawałek białego jedwabiu, który sięgał jej za pośladek, więcej odkrywał niż zakrywał.
- Wydaje mi się, czy już widziałeś mnie nago? - odgryzła się.
Chłopak wywrócił oczami, a potem poszedł w kierunku drzwi.
- Co ty robisz? Postaw mnie na ziemi!
- Chciałaś iść do łazienki.
Hermiona zamrugała dwukrotnie. Gorączka naprawdę zaczynała dawać się jej we znaki. Ale odpuściła. Malfoy jednak nie byłby Malfoy'em gdyby nie zapytał czy aby na pewno nie pomóc jej się rozebrać. Mimo to, kiedy już z niej wychodziła, chłopak ponownie wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. A potem kazał jej być grzeczną dziewczynką i pić rosół, który sam jej zrobił, a który naprawdę był pyszny.
- Malfoy... – szepnęła, później.
- Tak? - zapytał.
- Dziękuję – powiedziała i zasnęła.
*"Come Back... Be Here" - Taylor Swift
*"Come Back... Be Here" - Taylor Swift