środa, 13 czerwca 2012

"Dramione na czacie" - miniaturka; alternatywne zakończenie



„Nie musiała rozumieć sensu życia, wystarczyło spotkać Kogoś, kto go zna. A potem zasnąć w Jego ramionach jak dziecko, które wie, że ktoś silniejszy od niego chroni je przed wszelkim złem i niebezpieczeństwami.”
Paulo Coelho

 - Wesołych świąt, Hermiono.
 - Wesołych świąt, Draco.
   Malfoy poszedł pod prysznic. Wiedział, że Granger dzisiaj wyjeżdża, on zostawał do Nowego Roku.
Granger dalej wpatrywała się w panoramę miasta. Nie potrafiła oderwać od niej wzroku. Uśpione miasto sprawiało, że był spokojniejsza, bardziej wyciszona, a jej myśli nie pędziły niczym sportowy samochód.
 - Przeziębisz się. – Powiedział mężczyzna. Od chwili w której wstał minęła godzina, a podejrzewał, że wyszła na ten balkon dużo wcześniej. Dziwił się, że nie marznie w samym szlafroku. Podejrzewał, że jest tak zamyślona, że nie zdaje sobie sprawy, z otaczającej jej temperatury. Ale nie chciał, żeby się rozchorowała.
   Do takich półsłówek ograniczała się ich rozmowa, tego dnia. Draco czytał książkę, Hermiona poszła poszukać jakiegoś kościoła anglikańskiego. Draco czytał książkę, a Hermiona rozpakowywała prezenty. Draco czytał książkę, a Hermiona pisała list. Bez ani jednego wypowiedzianego słowa. Potem był wspólny obiad. Padło tylko „smacznego”.
   Każde z nich chciało coś powiedzieć, ale żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Milczenie ciążyło w powietrzu. Ale słowa to tylko marna imitacja naszych myśli.
   Było popołudnie. Teraz to Draco stał na balkonie, ściskając balustradę niczym imadło. Książka się skończyła i już nie mógł uciekać od dręczących go myśli i wspomnień.
 - Dowiedzenia Draco. – Powiedziała stojąc w wejściu. Nie odwrócił się. Rzuciła mu ostatnie, tęskne spojrzenie – nie widział go.
   Odwróciła się i zrobiła krok. Malfoy gwałtownie się odwrócił.
 - Wyjdź za mnie!
   Twarz szaleńca. Taki byłby widok dla kogoś innego niż Hermiona. Ona jednak wiedziała, że wygląda tak przez swoje sumienie. Że ono nie daje mu żyć, wyrzuca wszystko, to co chcemy ukryć, w swoim umyśle, na wierzch.
   Nie pozwala zapomnieć.
   Każe działać.
   Podeszła do niego, dotknęła jego czerwonych od mrozu policzków. Spojrzała mu w oczy, a potem przymykając swoje, delikatnie go pocałowała.

   Otworzyła oczy, gwałtownie zrywając się z łóżka. Znów ten sam sen. Śnił jej się tak często - niemal codziennie - że przez ten rok stał się nieodłączna częścią jej życia. Ubrała szlafrok, do kieliszka nalała grzanego wina i wyszła na balkon. Wiedeń tonął w mroku. Tylko uliczne lampy dawały światło, a świeży śnieg je odbijał, skrząc się malutkimi mroźnymi diamencikami. Niestety nie zwracała uwagi na to piękne zjawisko.
 Jest 2 nad ranem, czuję się, jakbym właśnie straciła przyjaciela.
   Minął rok, a ona znów była w tym samym mieście. W tym samym hotelu, w tym samym apartamencie. Tylko inny pokój zajmowała. Zajmowała Jego pokój.
Myślała o swoim snie.
 Muzyka zaczyna grać jak pod koniec smutnego filmu.
   Nie dziwiła się wcale, że znów o Nim śni, dziwiła ją jednak intensywność tego snu. Nigdy nie śniła o Nim tak intensywnie jak przed chwilą. Nawet czuła jego zapach w tamtej chwili. Bo jej sen to wspomnienie tamtego dnia. Wspomnienie to, jednak nie jest do końca prawdziwe. Bo kiedy Hermiona się pożegnała z Draco, ten nic nie zrobił. Ona wyszła i tyle się widzieli.
 Widzę w myślach twoją twarz kiedy odjeżdżam.
   Może to przez to miejsce, pomyślała.
Hermiona Granger nawet przed samą sobą, nie potrafiła przyznać się do tego, że przyjechała tu, bo miała nadzieję, że znów się spotkają. Ale nawet jeśli, to co sobie powiedzą? „Cześć, znów się tu spotykamy. Jak ci minął rok?” Chyba raczej nie bardzo. A może zapytają o co innego: „Dlaczego nie było cię na czacie?” No tak, bo kobieta od przyjazdu do Londynu codziennie sprawdzała, czy dostała wiadomość od mężczyzny. On robił to samo. Ale bez skutku, bo żadne nie napisało, nie wiedziało co. A i nie spotkali się w internetowym świecie, bo żadne z nich nie było „widoczne”.
 I nic co powiemy nie ochroni nas przed rozstaniem.
   Na ulicy było zupełnie pusto. A nie, jednak nie. W oddali było widać jakąś idącą postać. Hermiona utkwiła wzrok w obiekcie. W końcu, co miała lepszego do roboty. Osoba szła prosto, nie skręcała więc kiedy była dostatecznie blisko kobieta mogła się jej przyjrzeć.
   Rozpoznała ten charakterystyczny chód, ten sposób w jaki trzymał dumnie podniesioną głowę. I mimo fatalnego światła rozpoznała tą platynową czuprynę.
 Jesteś jedyną osobą, którą znam jak wierzch mojej ręki.
   Upuściła kieliszek. Roztrzaskał się dokładnie przed nim.
   Wstrzymała oddech.
 Nie potrafię bez ciebie oddychać, ale muszę.
   Spojrzał w górę. Zobaczył ją.
   Patrzyli na siebie. Nie wiedzieli co zrobić, co powiedzieć.
 Ludzie są ludźmi i czasami zmieniamy zdanie. 
 Ludzie są ludźmi i czasami nie wychodzi.
   Malfoy się teleportował.
   Gdy Hermiona słyszała charakterystyczny trzask towarzyszący deportacji dopadła balustrady. Chciała krzyczeć, błagać go, żeby nie odchodził. Żeby poczekał. Wrócił...
 I wiemy, że to nigdy nie jest proste, nie jest łatwe,
że to nigdy nie jest czyste rozstanie, nie ma nikogo kto mnie ocali .
 Nie potrafię bez ciebie oddychać, ale muszę.
   Nie zdążyła.

   Poczuła szarpnięcie. Odwróciła się i zatonęła.
Zatonęła w głębi jego szmaragdowo-srebrnego spojrzenia. Było takie… jego! I było zdeterminowane. Ale do czego? Tego nie wiedziała.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
 - Porozmawiajmy – wyszeptał.
   Hermiona skinęła delikatnie głową. Szept Draco był tak cichy, że nie była pewna czy powiedział to, co wydawało jej się, że powiedział. Usiedli na kanapie. Nie potrafili na siebie spojrzeć.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
   Mężczyzna wziął głęboki oddech.
 - Opowiedz mi o… - Chciał zapytać o coś najważniejszego, jednak nie znalazł takiego pytania. - Opowiedz mi o wszystkim.
   Hermiona zrobiła to co prosił. Opowiadała o wszystkim, o czym tylko pomyślała, poczynając od kupionej marchewki, kończąc na ostatnio przeczytanym wierszu. Dlaczego to zrobiła? Bo była w nim zakochana. A kiedy się kogoś kocha robi się wszystko, by ta druga osoba była szczęśliwa. No i zbyt długo czekała na to spotkanie. Zbyt długo czekała na tę rozmowę. Czasami nawet łapała się na tym co będzie jeśli zapomni o rozmowach z nim. W końcu nigdy nie rozmawiało jej się z nikim tak dobrze jak z Nim: Dupkiem ze szkoły, Skretyniałą Tchórzofretką, Pieprzonym Arystokratą, Tlenionym Debilem lub po prostu, Draco Malfoy’em. Ślizgonem, któremu powiedziała, że nie chce pamiętać najpiękniejszej nocy swojego życia.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
   Draco przyglądał jej się z nieskrywaną fascynacją – nic się nie zmieniła. Dalej potrafiła sprawić jak nikt inny, że się uśmiechał.
   Dotknął jej policzka i wyszeptał:
 - Przepraszam?
 - Za co? – Wypowiedziała bezgłośnie. Głos uwiązł jej w gardle.
 - Za to, że powiedziałem, że nic nie pamiętam.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
 - Przepraszam.
 - Za co? – Zapytał. Nie rozumiał, o co jej chodzi.
 - Za to, że powiedziałam, że nie chcę tego pamiętać.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
   Zetknęli się czołami, patrząc sobie głęboko w oczy i uśmiechając się do siebie niczym wariaci.
 Bo żadne z nas nie przypuszczało, że tak to się skończy…
   Bo, żadne z nich nie przypuszczało, że gdzieś po drodze, zgubią swoją nienawiść.

7 komentarzy:

  1. Jak ja kocham TO! Moja mama mnie zabije, mówię serio! Ale warto jest się narazić, by przeczytać TO! Genialne, genialne! Brak mi słów, najchętniej zachwycałabym się tym ile wlezie :D
    Napisz coś równie pięknego i krótkiego. Po prostu chcę czytać i nie przestawać.
    Na wrota Azkabanu, jak ja Cie uwielbiam PortElizabeth!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju... Dziękuję! Jest mi niezmiernie miło, że ci się podobało.
      Jeszcze raz dzięki.
      Jak wpadnę na jakąś krótką historię to na pewno napiszę.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. A więc...tak, tak nie zaczyna się od a więc, ale mniejsza z tym. Alternatywne zakończenie mi się podoba, ale cieszę się iż jest tylko alternatywne. Zdecydowanie bardziej wolę normalne zakończenie. Z tego fragmentu najbardziej lubię moment kiedy stojąc na balkonie spuszcza kieliszek. Tak, tak zdecydowanie mój ulubiony moment. Mimo wszystko to zakończenie jakoś do mnie nie przemawia aczkolwiek napisane jest świetnie. Pozdrawiam MissImpeccable

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się to zakończenie bardziej podobało. Ach ta miniaturka jest wspaniała. Panorama Wiednia odtworzyła się dokładnie w mojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna miniaturka *o*
    Zapraszam na mojego bloga ;) http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
    Pozdrawiam BellatriX ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał mega inspirujące zakończenia.
    Czytanie tej miniaturki skończyło się snem.Byłam w nim ja i ...Nieważne.
    Świetna miniaturka 😉

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic