czwartek, 23 sierpnia 2012

Moja wizja dalszego życia Draco M. - Cz. I

"W POSZUKIWANIU SAMEGO SIEBIE"

Rozdział I: Zjawa

   Było już grubo po północy, gdy blond włosy chłopiec siedział w półmroku świec na schodach, jednego z korytarzy ogromnego zamku. Twarz miał ukrytą w dłoniach, więc trudno było stwierdzić czy płakał, czy też nie. Mimo to, nie wydawał żadnego dźwięku. Zapewne nikt w szkole nie zobaczyłby go w takiej sytuacji i w takim miejscu, zwłaszcza jeśli jest tyle zakamarków, w których można było się ukryć. Ale on był przekonany, że jest sam. Fakt mogły latać duchy, ale ponoć wszystkie poszły na jakąś imprezę do Krwawego Barona. Nauczycieli i Filch'a też nie było, więc kiedy już naprawdę nie wiedział co ze sobą zrobić, po prostu tu usiadł. I siedziałby tak dalej, z twarzą zasłonięta przed światem, jakby się jej wstydził, kiedy usłyszał głos. Damski głos:
 - Może spróbuj pierwszy wyciągnąć rękę na zgodę.
   Ślizgon natychmiast wstał i wycelował różdżką w postać. Jednak im dłużej się jej przyglądał, tym bardziej opuszczał magiczny patyk, aż w końcu usiadł z powrotem na schody, a różdżkę trzymał w opuszczonej dłoni. Nie spuszczał wzroku z postaci – na oko mogła mieć z szesnaście lat. Miała bardzo delikatną i bardzo jasną cerę, ciemnoczerwone usta, ogromne, ciemne oczy, otoczone wachlarzem rzęs. A jej krótkie, kruczoczarne włosy odstawały w różnych kierunkach. Była ubrana po mugolsku - w zwiewną, biała tunikę na ramiączkach, jasne, dżinsowe rybaczki i mieniące się, srebrne balerinki. Przez ramię była przewieszona mała torebeczka na długim pasku. Stała oparta rękami o najbliższą ścianę i przyglądała mu się uważnie. W końcu ruszyła się z miejsca i usiadła obok chłopaka.
 - Jesteś Draco Malfoy, prawda?
   Chłopiec kiwnął głową na znak, że ma rację. Jednak później zapytał:
 - Skąd wiesz jak się nazywam? Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałam. Zapamiętałbym. – Draco sam dziwił się, że to mówi, ale taka byłą prawda. Wyglądała tak odmiennie, że nie sposób było jej nie dostrzec i zapamiętać.
 - Och, chyba każdy tutaj wie kim jesteś. A ja jestem tu od niedawna, ale nie chodzę na zajęcia. – Przez cały czas szeroko się uśmiechała. Miała idealnie prosty zgryz. – Wiem też, kim jest Harry Potter i domyślam się, że to przez niego tu tkwisz, w środku nocy.
   Czarodziej słysząc to zacisnął usta w cienką linię.
 - Co ty możesz wiedzieć? Nic o mnie nie wiesz! Nienawidzę Potter’a! – krzyczał, choć w miarę cicho, żeby nie wydać ich obecności, a w jego oczach był jakiś szalony błysk. Za to dziewczyna była spokojna. Niewzruszona jego atakiem. Jednak trochę zmartwiona. W końcu westchnęła cicho i powiedziała:
 - Możemy bawić się w kłamstwa, ale naszej rozmowy to donikąd nie zaprowadzi.
   Draco był wyraźnie zbity z tropu.
 - Skąd możesz wiedzieć, co myślę? Nie możesz używać na mnie legimencji!
 - Ja wcale jej nie używam. Wiem co myślisz, bo bardzo łatwo z ciebie czytać. Kiedyś byłeś bardziej skryty, prawda? Kiedyś nienawidziłeś Potter’a, a teraz za tą nienawiść, nienawidzisz samego siebie. Brakuje ci kogoś z kim mógłbyś porozmawiać, prawda? Severus Snape już nie żyje, choć on i tak, by ci nie pomógł, bo „nienawidził” Harry’ego tak samo jak ty.
   Blondyn chciał coś powiedzieć, ale z drugiej strony chciał słuchać tego co mówi, bo wiedział, że wcale nie chciała mu dokuczyć. Chciała mu pomóc. Nie odzywał się więc, tylko uważnie słuchając wpatrywał się w te ogromne oczy.
 - Może spróbuj być dla niego mniej złośliwy. Nie musisz od razu z nim rozmawiać, tylko mu nie docinaj. Resztę zrobi on.
 - Tak myślisz?
 - Ja to wiem! – niemal zapiszczała, słysząc nadzieję w jego głosie. Uśmiech pojawił się na jej alabastrowej twarzy. – On nie chce mieć wrogów. Nawet ci współczuł. Jednak musisz pamiętać, że nie da sobą pomiatać. A tym bardziej swoimi przyjaciółmi.
   Ślizgon zrozumiał to tak, jakby miała na czole wypisane „Granger”. Mimo to, pokiwał głową na znak, że rozumie.
 - Ja rozumiem, że to dla ciebie trudne. Zawsze byłeś uczony, że czarodzieje z rodziny mugoli są gorszej jakości, ba! Że w ogóle nie powinno ich tu być. Ale to nie prawda. Musisz się tego nauczyć.
   Dziewczyna wstała i zaczęła odchodzić.
 - Zaczekaj! – zawołał za nią.– Jak ci na imię?
   Odwróciła się, spojrzała mu głęboko w oczy i powiedziała:
 - Alice.
   Draco widział jak się odwraca, grzebie w torebeczce, a potem wyciąga długi, piękny płaszcz, okrywa się nim i znika. Dosłownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic