czwartek, 23 sierpnia 2012

Moja wizja dalszego życia Draco M. - Cz. II


"W poszukiwaniu samego siebie."

Rozdział II: Światło
Draco Malfoy siedział na schodach jeszcze jakiś czas, przetrawiając to, co usłyszał. Wydawało mu się, że to był sen. Że nigdy nie spotkał tej dziwnej, niezwykłej dziewczyny. Choć w ogóle nie spał tej nocy nawet nie był zmęczony. Nie wiedział tylko gdzie się podziać, a nie chciał iść do dormitorium. Przypomniało mu się jednak co pisała jego matka w ostatnim liście. Że 14 września, ok. 2 w nocy obok księżyca w pełni, będzie gwiazda o jej imieniu. Jej gwiazda.
Wszedł na wieżę astronomiczną, a tam zobaczył jakąś drobną postać. Leżała na stercie kolorowych poduszek.
 - Nadal nie możesz zasnąć? – odezwała się. Znał ten głos. Należał do Alice.
 - Co tu robisz? – zapytał kładąc się obok niej.
 - Patrzę w gwiazdy. Często to robię. Znasz tę gwiazdę? –Wskazała na wyjątkowo jasną, od lewej strony najbliższą złotej kuli. – Nazywa się Narcyza. Widać ją tylko podczas pełni.
Młody Malfoy postanowił nie komentować tego co przed chwilą usłyszał, gdyż nie miał pojęcia co mógłby sensownego powiedzieć. Był w zbyt wielkim szoku. Za to zapytał o co innego, choć sam się dziwił swoja troską.
 - Nie ma ci zimno? Jesteś tak lekko ubrana.
 - Ani trochę. – Odpowiedziała, obracając głowę w jego stronę i uśmiechając się lekko. – Dobrze mi tak jak jest.
 - Co tutaj robisz? – Dziewczyna zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią. Chyba dobierała słowa. - Profesor McGonagall jest moją ciocią. – Zrobiła pauzę przyglądając się blondynowi uważnie, a kiedy podjęła wypowiedź jej głos był odrobinę smutniejszy niż poprzednio. – Kiedy byłam tu ostatnio Albus Dumbledore, powiedział mi, że mam tutaj wrócić kiedy magiczny świat będzie znó bezpieczny. Byłeś wtedy w trzeciej klasie i wracałeś do domu na wakacje. - Malfoy uniósł brwi do góry, ale tego nie skomentował. A ona kontynuowała: - Powiedział, że mam tutaj wrócić, żeby odnaleźć swoje magiczne zdolności.
 - „Odnaleźć swoje magiczne zdolności?” Jak? Przecież albo się je ma, albo nie. 
Alice widziała jego zaskoczona minę i mówiła dalej:
 - Moja babcia i dziadek byli czarodziejami. Mieli dwie córki: Minerwę i Zuzannę. – Podniosła się i usiadła po turecku naprzeciw chłopaka, on zrobił tak samo. Nie patrzała jednak już na niego, opuściła głowę. - Jednak moja mama poślubiła mugola, zaś ona sama jestcharłaczką. Więc, w sumie... jestem szlamą. – Powiedziała i podniosła głowę, a wzroku utkwiła w jego oczach.
Draco Malfoy poczuł się jakby odstał w twarz. Po raz pierwszy poczuł się jakby miał prawdziwego przyjaciela. I nagle słyszy, że ta przyjaźń jest niezgodna ze wszystkim co przez całe życie wyznawał. Usłyszał od najdziwniejszej dziewczyny, jaką poznał, a która teraz tak uważnie się w niego wpatrywała, że powinien nazywać ją „szlamą”. Mimo to spojrzał w te wielkie brązowe oczy i zapytał:
 - Skoro nie masz magicznych mocy, to dlaczego masz ich szukać?
 - Bo podobno, wokół mnie, mają miejsce różne dziwne zdarzenia. Pamiętam, że kiedy zdenerwowałam się na przyjęciu, które wydawali moje rodzice, nagle potłukły się wszystkie kieliszki. Zupełnie bez powodu. Ja uważam, że po prostu ktoś popchnął stół, na którym były ustawione. Był też taki, że pewnego dnia, kiedy źle się czułam i zeszłam do kuchni po aspirynę, nagle otwarły się wszystkie szafki i powypada z nich cała zawartość. Niby przeze mnie, choć wtedy było mini trzęsienie ziemi. Podobno ciągle się dzieje coś, wykraczającego poza normę, kiedy ja jestem w pobliżu. Pomyślisz, że to głupie dowody – ja też tak uważam. – Spojrzała na niego znacząco, a potem mówiła dalej. – Jednak... Podobno potrafię zmieniać pogodę.
 - Zmieniać pogodę? Jak?
 - Wpływać na nią. Samą siłą woli. Hyymmmn... – Zaczęła rozglądać się po niebie. Natrafiła na chmurę, która zakrywała księżyc. A potem wyciągnęła rękę w górę i wyprostowała palce skierowane w stronę księżyca. Zaczęła ją naprężać jakby używała siły i lekko obracała dłonią. A w kilka sekund później chmura zaczęła się cofać. Wracać na miejsce, z którego przyfrunęła, ukazując księżyc w pełni.
Draco zamrugał trzykrotnie patrząc na to osobliwe zjawisko. Kiedy przeniósł z powrotem wzrok na towarzyszkę, ta siedziała już normalnie. Tylko głowę miała zwróconą w inną stronę. Patrzała na ciemne jezioro majaczące w dole.
 - Kiedyś w dzieciństwie tak się bawiłam. Zawsze myślałam, że to przypadek, zbieg okoliczności. Ze wiatr w danym momencie np. przestaje wiać. Inni tego za przypadki nie wzięli. Ale... –Zawahała się. – Ostatnio wydarzyła się jeszcze jedna sytuacja. Wracałam z koleżankami z kina. Moja wina, mój błąd, bo zachciałomi się spaceru o północy, w ciepłą, letnią noc. W każdym razie, kiedy już byłam na przedostatniej prostej do mojego domu napadł na mnie jakiś mężczyzna. – Draco od razu domyślił się o co chodziło, jednak nic nie powiedział. Słuchał dalej tego co mówiła. – Kiedy próbowałam się uwolnić rozległ się straszliwy huk i błysk. To była błyskawica, jej uderzenie trafiło w lampę, która zwaliła się pomiędzy mnie, a mojego napastnika. Nic nam się nie stało, bo rozdzieliliśmy się w momencie grzmotu, ale to sprawiło, że facet uciekł, a ja bezpiecznie wróciłam do domu. Na początku byłam w ogromnym szoku, ale potem w końcu, przestało mnie dziwić to zjawisko, więc... Więc zgodziłam się tutaj przyjechać i oto jestem.
Malfoy nie wiedział co ma powiedzieć. Mogła być jak Granger, albo jak on. Ale nie, ona jest zupełnie inna.
 - Próbowałaś kiedyś wywołać taką błyskawicę?
 - Nie. Jednak doszłam do tego, że muszą mną targać naprawdę silne emocje. Więc trzeba by mnie sprowokować. – Zrobiła chwilową pauzę. A potem: - Sprowokuj mnie – zakończyła z determinacją.
Kiedyś Draco zacząłby gadać o czystości krwi, teraz jednak wiedział, że równie dobrze mógłby się nie odzywać w ogóle, bo ją by to wcale nie ruszyło. Jednak wydawało mu się, że lubi jego towarzystwo, więc może...
 - Mam dość. Idę spać. – Powiedział zły, wstając i kierując się ku drzwiom. – Jak twoje zdolności okażą się mieć jakieś znaczenie to daj znać.
Ślizgon już otwierał drzwi, jednak patrzał w jej kierunku, więc wszystko dokładnie widział. Kiedy nagle rozległ się ogromy huk, ona stała parę metrów od niego, z gracją baletnicy, jedną rękę miała oparta na piersi, a drugą spuszczoną wzdłuż ciała i mocno zaciśniętą pięść. Ale tu chodziło o niebo. Najpierw niesamowity trzask grzmot, a potem oślepiający błysk. A na niebie ogromna błyskawica. Jej siła w zderzeniu z ziemią musiałaby być ogromna, gdyby rzeczywiście w ziemię miała uderzyć. A las? Na pewno spłonąłby cały w odległości kilku kilometrów od zamku. Jednak był tylko grzmot i błysk, a potem cisza przerywana ich oddechami.
 - Tu mnie masz. – odpowiedziała, a Malfoy tylko skinął głową i znowu poszli usiąść.
Długo to trwało jednak blondyn w końcu wiedział o co zapytać:
 - Więc ty nie chciałaś tu przyjechać? Nie chciałaś być czarownicą?
 - Chyba każda dziewczynka marzy o tym, żeby umieć czarować. Ja po prostu nigdy nie wierzyłam, że rzeczywiście potrafię. Czekałam 11 lat i nic się nie wydarzyło. Potem przestało mi zależeć. – Nagle zmieniła temat. Zupełnie znienacka, tak że chłopak nawet nie zdążył do końca przetrawić tego co wcześniej mówiła. – Powiedz mi, jak to jest chcieć zabić? Jak to jest być śmierciożercą?
 - Nie wiem. – Odpowiedział tak szybko, że nawet nie zdążył zastanowić się nad tym co mówi, i że może to zabrzmieć jakkłamstwo. Chociaż kłamstwem wcale nie było. Ten słynny Malfoy, nigdy nie chciał być śmierciożercą i nigdy nie chciał zabić, nawet wtedy kiedy musiał.
 - Pokaż mi swoje lewe przedramię. – poprosiła.
Chłopak zgiął daną rękę i przycisnął ją mocno do piersi.
 - Nie.
 - Proszę.
Spoglądała na niego swoimi ogromnymi oczami, tak błagalnym wzrokiem, że to tylko potęgowało efekt jej błagania. W końcu odsłonił lewe przedramię wzdychając ciężko. Ona jednak bardzo delikatnie chwyciła jego rękę w obie dłonie. Lewą trzymała od spodu, a prawą dotknęła Mrocznego Znaku. Zamknęła oczy i wyszeptała:
 - Proszę zniknij.
W tamtej chwili zdarzyło się coś, czego na pewno, nie spodziewała się żadna osoba wiedząca o takim tatuażu, jego nosiciel, a zwłaszcza jego twórca. Z ręki dziewczyny zaczęło wydobywać się białe światło. Ono jakby wchłaniało znak, wydzielając przyjemne ciepło. Młody śmierciożerca, przyglądał się temu zjawisku szeroko otwartymi oczami, tak, żeby nie pominąć żadnego szczegółu.
Kiedy czarodziejka podniosła głowę, chłopak ujrzał szczęście na jej twarzy, więc wykrztusił:
 - Biała magia. Ale jak?
 - Po prostu. Chciałam, żeby to znikło. I sama wiedziałam co potem zrobić. Teraz chyba wiem, o co wtedy chodziło Dumbledore’owi. Mówiąc szukaj magii, miał na myśli, że miałam znaleźć osobę, która we mnie tę magie rozbudzi.
Kiedy wypowiedziała te słowa wpadła na szaleńczy pomysł. Ale zawsze była szalona i nieprzewidywalna. Gwałtownie wstała i stanęła na skraju wieży. Jeszcze krok i by spadła w przepaść. Malfoy, podbiegł do niej.
 - Co ty robisz? Zwariowałaś?
 - Nic mi się nie stanie. Tylko przez cały czas patrz mi w oczy, dobrze? Jeśli to będziesz robić, obiecuję ci, że nic mi się nie stanie.
- Chyba sobie żartujesz! Co ty chcesz zrobić.
 -Zaufaj mi. – Spojrzała na niego tym szczerym spojrzeniem, a on tylko westchnął poddając się i podszedł bliżej.
 - Pamiętaj! Nie odwracaj wzroku. – Powiedziała, zrobiła krok w tył, odchyliła się i zaczęła spadać w dół. 

1 komentarz:

  1. No i ? co dalej? A tak wgl to czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy historii Dramione. Ale to też jest takie.... magiczne. Bardzo ładne. czekam na więcej.Pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://smiechlosu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic