sobota, 5 stycznia 2013

Próbówka, cz. II, ostatnia - miniaturka Madzi

Bardzo przepraszam, za to że tak późno, ale miałam dużo nauki, potem byłam chora (cały czas spałam). M.


CZĘŚĆ II

   Mijały godziny, dni, miesiące. Od tego feralnego dnia wszyscy troje spotykali się prawie codziennie. Chodzili razem na place zabaw, do zoo, wesołego miasteczka, figlarni, parków, świata dinozaurów i wielu, wielu innych. Draco bardzo przywiązał się do małej i do Hermiony, choć z tego nie zdawał sobie sprawy.
   Wbrew pozorom ten dzień nie był zły. Wszyscy nieźle się bawili, świętując trzecie urodziny małej. Dostała mnóstwo prezentów, jedli tort, pili gorącą czekoladę, siedzieli przy kominku, grając w gry planszowe. Gdyby ktoś, teraz na nich spojrzał z cała pewnością pomyślałby, że to szczęśliwa rodzina, ciesząca się wolnym dniem i możliwością spędzenia czasu razem z dzieckiem.
   Hermiona i Draco ze względu na małą odstawili dzisiaj na bok swoje kłótnie, wyzwiska, całe czasy Hogwartu. Mówili sobie nawet po imieniu. I obydwojgu przeszło przez myśl, że mogliby tak spędzać czas już zawsze. Kiedy mała spała po południu, nasi bohaterowie bardzo długo rozmawiali. Draco nawet przeprosił Hermionę za wszystko co jej zrobił, czym była tak zdziwiona, że aż sięgnęła po zaproponowane i nalane wcześniej wino. Pierwszy raz w życiu czuła się dobrze w jego towarzystwie. On również.
   Od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Dawni wrogowie nie mieli za bardzo wyjścia i musieli widywać się prawie codziennie. Hermiona zaakceptowało go jako ojca jej dziecka. Cieszyła się nawet, bo pierwszy raz od dawna nie musiała udawać.
   Z czasem, gdy Draco miał do załatwienia jakąś sprawę i nie mógł przyjechać nawet robiło jej się przykro, brakowało jej go, już nawet nie chodziło tylko o małą. Ona również zaczęła się przywiązywać do ojca jej dziecka. Tak samo było z Draco. Przywiązywał się do Gryfonki z każdym dniem coraz bardziej i bał się, bał się tego, że zbyt mocno kiedyś się nienawidzili i nie będą mogli dać sobie szansy.
   Obydwoje żyli obok siebie, ale nie razem.
Bali się, straszliwie bali się odrzucenia i dlatego każde z nich postanowiło się nie wychylać, aż do pewnego wieczoru. Kiedy wreszcie po lampce wina zaczęli szczerze rozmawiać.
- Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś cię zobaczę, a tym bardziej, że będę siedzieć w Twoim domu i popijać twoje wino. Że będę siedzieć u Ciebie z naszą córeczką - uśmiechnęła się do niego. Pierwszy raz tak szczerze, tak prawdziwe.
- A ja zawsze to wiedziałem, nawet to, co do naszej córki - śmiali się teraz na głos, obydwoje.
- Jest już późno, będziemy musiały lecieć.
- Mała śpi …- zaczął Draco.
- Wezmę ją na ręce, na pewno się nie obudzi, śpi głęboko - spojrzała w jego stalowe tęczówki. Pierwszy raz nie były takie… puste. Mogła w nich zobaczyć całego jego. Prawdziwego, nie tego udawanego ze szkolnych lat.
- Zadzwonię po taksówkę - nie chciała jechać, czuła się tutaj dobrze, ale musiała. Wzięła telefon z torebki i poszła do góry do pokoju, gdzie leżała Anastazja.
   Sam nie wiedział czemu, ale bardzo chciał żeby została i nawet przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Poproszę taksówkę na ul.Homofaber 15... Tak... Dziękuję bardzo, do widzenia.
   Podeszła do łóżka małej, uklękła i pogłaskała ją po głowie.
- Przepraszam cię za wszystko maleńka - szepnęła jej do uszka i pocałowała w czoło.
   W tym samym domu w pomieszczeniu piętro niżej.
- Dobry wieczór, zapłacę 100$, jeżeli zadzwoni pan do panny Granger i powie coś o małej kolizji i braku możliwości przyjazdu po nią.
-Tak rozumiem, mam nadzieję, że nic się nie stało. To dobrze. Dobranoc.
   Zadzwoniła po taksówkę jeszcze raz, schodząc po schodach na dół. Szła tak delikatnie i cicho, że w ogóle nie było jej słychać.
- Dobry wieczór, zapłacę 100$, jeżeli zadzwoni pan do panny Granger i wymyśli cokolwiek, byleby tylko nie mógł pan po nią przyjechać - mogą być korki, czy coś takiego. Kolizja w każdym razie już była.
   Wszystko słyszała. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, przeszła do innego pomieszczenia i zadzwoniła trzeci raz, chciała go przyłapać na gorącym uczynku, bardzo ją ta sytuacja bawiła.
- Dobry wieczór, zapła…
- Tak, tak, dzwonił już pan do mnie. Musi pan ją bardzo kochać, że tak się pan stara.
- Nawet nie zdaje sobie pan sprawy jak bardzo.
- Nie wiesz może, co się takiego dzieje, że żadna taksówka nie może tutaj dotrzeć? - zapytała i uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nie wiem... korki może - zawahał się.
- Nie, znaczy tak. Kolizja za pierwszym razem, korki za drugim, a za trzecim jeszcze nie zdążyli zadzwonić, ale myślę, że ty wiesz już i możesz mi powiedzieć zanim do mnie zadzwonią. - Spróbowała zrobić groźna minę, ale tylko zaczęła się śmiać. Chyba drugi raz w życiu widziała żeby Dracona Malfoy'a zatkało. On, widząc, że Hermiona śmieje się szczerze, rozluźnił się i dołączył od niej.
- Przepraszam – powiedział. - Inaczej byś nie została.
- No to ile jestem warta? - zapytała śmiało, ale po jej ustach dalej błądził uśmiech.
- Dzisiaj 300$, zobaczymy co będzie dalej, bo… Bo dla mnie jesteś warta każdej ceny, jesteś bezcenna. Ty i nasza córeczka - odważył się wreszcie.
- Pójdę spać do małej - uśmiechnęła się, podeszła i pocałowała go w policzek. - Dobranoc - mówiąc to, wchodziła już po schodach na górę.
   A on? On stał tam jeszcze przez dobre kilkanaście minut. Nie umiał sobie wyjaśnić dlaczego tak bardzo podziałała na niego bliskość Herminony. Dawnej Panny-Ja-Wiem-wszystko. Kiedyś znienawidzonej Gryfonki, dziś matki jego córki.


***

   Od tego czasu było wiele sytuacji, które coraz bardziej utwierdzały bohatera w tym, że kochał Hermionę, z każdym dniem coraz bardziej. Nie mógł w żaden sposób tego wytłumaczyć, tak po prostu było. I koniec. Wiele razy chciał powiedzieć co czuje, ale się bał. Najnormalniej w świeci bał się reakcji Hermiony. Ona była bardzo sceptycznie nastawiona na związki. W przeszłości została bardzo zraniona, od tego czasu wydawało jej się, że każdy facet jest taki sam i tylko czyha żeby znaleźć jej słaby punkt i ją zranić. Uważała, że jest samowystarczalna i, że ze wszystkim sama doskonale sobie poradzi. Jednak pewnego dnia nic nie szło tak jakby tego chciała. Wszystko jej leciało z rąk, zupa wykipiała, farba się wylała... Kiedy biedny Draco chciał jej pomóc wpadła w szał, zaczęła krzyczeć pytając go czy naprawdę uważa ją za taką niezdarę i myśli, że sobie nie poradzi? Draco wściekł się i wykrzyczał jej prosto w twarz, że chce jej pomóc, tylko i wyłącznie dlatego, że ją kocha.
Wtedy już nie było odwrotu.
- Posłuchaj mnie, choć raz mnie posłuchaj. Kocham Cię! Sam nie wierzę, że to się stało, ale stało się i żadne z nas nie ma tu nic do gadania.
- I owszem, ja mam, a teraz przepraszam, ale spieszę się do córki.
- Dlaczego mi nie wierzysz?
   Malfoy zaczynał się irytować. On wychodzi do kobiety z sercem na dłoni, - co nigdy się zdarza - a ona, najnormalniej w świecie, go ignoruje. Tak nie powinno być, nikt nie będzie nim pomiatać, a tym bardziej jakaś kobieta, którą co prawda kocha, ale to i tak niczego nie zmienia. On nie może stracić swojej dumy, to Malfoy ! Przynajmniej tak, by się wydawało
- Bo nie mam żadnego powodu, żeby Ci wierzyć.
- Zmieniłem się.
- Ludzie się nie zmieniają, zmieniają tylko to, jak widzą ich inni.
- A jeśli wtedy w szkole udawałem, a teraz jestem prawdziwy? Jeśli wtedy naprawdę marzyłem, żeby Cię pocałować, a tylko zmyślałem, że dlatego, że chcę pocałować wszystkie dziewczyny w szkole?
- Musze iść.
- Proszę cię. - Bał się, że w końcu straci je obie. - Pierwszy raz w życiu mam o co walczyć…
- Nie masz, już nie masz.
   Odeszła zostawiając Go.


***

   Przemyślała sobie wszystko. Wiedziała, że robi źle, że postępuje wbrew sobie. Bała się, że Draco to będzie kolejna osoba, która będzie chciała ją wykorzystać. Chciała być ostrożna, a tak naprawdę raniła też samą siebie, już dawno wiedziała, że to właśnie w nim znalazła oparcie. Stanęła przed drzwiami jego domu. Zadzwoniła, poczekała chwilę, ale niestety nikt nie otwierał.
   Łzy pociekły jej po policzku, szybko otarła je ręką.
   Przecież jestem silna, powtarzała sobie w myślach. Zawsze, wszędzie i ze wszystkim daję sobie radę.
   Zadzwoniła, po pierwszym sygnale przypomniała sobie, że miał być dzisiaj w Hogsmeade, musiała go przeprosić, a nie chciała robić tego przez telefon. Teleportowała się koło księgarni. Zobaczyła go. Był bardzo zdziwiony.
   Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Przepraszam - wymówiła bezgłośnie.
   Zrozumiał.
- Kocham cię. - Uśmiechnął się.
- Ja ciebie też. - Uśmiechnęła się śmielej, wybaczył jej.
   Chciał podejść, ale zatrzymała go, spotkanie było ważne, a ona poczeka. Teraz ma już wszystko, córeczkę i ukochanego, prawdopodobnie przyszłego męża - ojca jej córki.
   Uśmiechnęła się, nigdy, by nie pomyślała, że to wszystko może tak się potoczyć, że ona, on i ich córeczka będą razem, szczęśliwi.
   Rozejrzała się wokoło. Dawno tutaj nie była i postanowiła się przejść. Spędziła dobre kilka godzin chodząc po sklepach, już zapomniała jaką sprawiało jej to przyjemność. Kupiła parę rzeczy, rozglądała się też za nowościami dotyczącymi szkoły, w końcu za niedługo jej córeczka tez do niej pójdzie. Bardzo chciał żeby miała takich przyjaciół, jakich ona miała za czasów Hogwartu.
   Idąc ulicami wspominała szkolne lata i rozmyślała nad tym, co teraz będzie. Sama siebie nie poznawała. Zmieniła się. Już nie jest tą „starą’’ panną ja-wiem-wszystko, jak mawiał dawny wróg.
   Spojrzała na zegarek. Powoli zaczęła kierować się w stronę Draco, szła uśmiechając się i zastanawiając jak teraz się zachowają.
   Podniosła wzrok. Zamarła. Jak mogła dać się tak oszukać? Zobaczyła go całującego Astorię.
   Odwrócił się i zamarł. Przecież dopiero co ją odzyskał.
- Coś ty najlepszego zrobiła! - krzyknął.
- Pomogłam ci - odpowiedziała spokojnie. - Nie możesz tracić życia dla takiego czegoś, ona jest szlamą. Czyżbyś o tym zapomniał?
- Nie, nie zapomniałem, ale oprócz tego jest też cudowną kobietą, z którą mam dziecko. Jest piękna, inteligentna, dużo mądrzejsza od tych wszystkich czystych czarodziejów, a już w szczególności od ciebie! Jest intrygująca i zaskakująca, jest też nieśmiała i płochliwa, ale jeśli chodzi o osoby, które kocha to zrobi dla nich wszystko.
- Nie wierzę, słynny Draco Malfoy się zakochał, i to w kim!
- Tak, kocham ją i moją córeczkę najmocniej na świcie. To właśnie one pokazały mi co to miłość. A teraz, przez ten twój głupi wygłup mogę je stracić, raz na zawsze.- Odwrócił się i poleciał w miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stała kobieta jego życia.
   Nikogo nie było, pędem teleportował się pod drzwi jej domu.
   Usłyszała trzask teleportacji. Odwróciła się.
- Błagam cię, idź - powiedziała płacząc. Ręce tak jej się trzęsły, że nie umiała trafić w diurkę od klucza.
- Posłuchaj - odezwał się nieśmiało.
- Nie, proszę, to Ty posłuchaj. Chcę cię widywać jak najmniej się da. Nie zabronię ci spotykania się z córką, ale ja naprawdę nie mam najmniejszej ochoty cię widywać.
- Posłuchaj, muszę ci to wytłumaczyć.
- Ja nie chcę tego słuchać, naprawdę mam dość wrażeń, i naprawdę nie wiem jak mogłam być tak głupia i uwierzyć w te brednie.
- Słuchaj, to, co widziałaś, to nie to, co myślisz…- zaczął.
- Pa. W spawie małej kontaktuj się przez telefon.
   Zamknęła za sobą drzwi.
   Oparła się o nie w środku mieszkania i już nie powstrzymywała płaczu.
   Cholera co za dupek ze mnie, gorączkowo myślał Draco. Teleportował się w środku jej mieszkania, przecież musiał jej to jakoś wytłumaczyć, nie mógł jej stracić po tym jak właśnie ją odzyskał. Zobaczył ją płaczącą, siedzącą pod drzwiami. Makijaż był cały rozmazany, wszystko było czarne, jej twarz, jej biała bluzka, jej dłonie. Oczy miała całe popuchnięte i czerwone od płaczu. A przecież płakała tak krótko.
   Płakała przez niego.
   Zrobił dwa kroki, uklęknął przed nią.
- Nie chciałem, naprawdę nie chciałem. To ona chce moich pieniędzy. Myślała, że jak mnie pocałuje publicznie to mnie rzucisz. Kocham cię i naszą córeczkę, nie chcę stracić żądnej z was.
   Spojrzała w jego oczy. Mówił prawdę.
   Wtuliła się w niego i zasnęła.
   Kiedy obudziła się rano była w łóżku. Draco właśnie niósł na tacy dwie filiżanki kawy i kanapki.
- Byłem rano w sklepie, powinnaś coś zjeść. - Uśmiechnął się.
- A… - zaczęła, o on ubiegł ją z odpowiedzią.
- Wieczorem przywiozła ją opiekunka, a rano zawiozłem ją do wujka, Łucja przekazała...
- Dziękuje.
- Naprawdę, bardzo przepraszam, wiesz, że bardzo cię kocham i nigdy bym cię nie zranił.
- Wiem.
   Kiedy zjadła i wypiła kawę wstała z łóżka, poszła pod prysznic, umyła zęby i ubrała się.
- Muszę lecieć do pracy.
- Nie musisz, jak spałaś zadzwoniłem do nich i masz dzień wolnego, nie musisz dziękować.
   Spojrzała na niego i włączyła telewizje. Potem wstała zrobiła obiad. On cały czas siedział na fotelu i przyglądał się jej z uwagą.
- Jadę po Anastazję - powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Nie trzeba, kazali przekazać że przywiozą ją po obiedzie.
   Kierowała się w kierunku sypialni, po drodze wzięła z półki książkę. Draco roześmiał się na cały salon. Odwróciła się zirytowana, a on spoglądał na nią.
- Jak długo nasze rozmowy będą wyglądać tak oficjalnie? - Wstał i skierował się w jej stronę.
- Chyba powinniśmy sobie odpuścić - odpowiedziała cofając się do tyłu, niestety za nią była już tylko ściana.
- Z pewnością - powiedział ironicznie. - Naprawdę zawsze marzyłem, żeby przychodząc po córkę patrzeć jak kobieta mojego życia całuję lub bóg wie co innego robi ze swoim nowym facetem. Naprawdę myślisz, że byłbym w stanie to wszystko znosić? Dziewczyno proszę cię, opamiętaj się! Kocham Cię i zawsze będę. - Uklęknął i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
- Hermiono Granger, czy uczynisz mnie tym szczęśliwcem, i zgodzisz się zostać moją żoną i matką naszych kolejnych dzieci.
   Była w szoku. Spodziewała się wszystkiego, ale na pewno nie tego.
- I tak, wiem, że tak - uśmiechnął się, włożył jej pierścionek na palec i zatopił się w jej malinowych ustach.


KONIEC

4 komentarze:

  1. Hejjjj! Kiedy część XVII opowiadania? Ono straaaaaasznie mnie wciągnęło,, jest super =) .

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmm cudownie, uwielbiam szczęśliwe zakończenia.... pięknie to opisałaś, prawdziwie....gdy opisy są za długie to trochę się nudzę, a tutaj doskonale wyważona proporcja pomiędzy dialogami i opisami
    pozdrawiam i zapraszam na hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie. Coś w sam raz na poprawę nastroju :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "I tak, wiem, że tak"
    Jak zwykle pewny siebie :D
    Super miniaturka :)

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic