środa, 13 lutego 2013

Część XIX

19. Kiedy się obudziła czuła się niemal dobrze. Gorączka i zawroty głowy minęły, a bóle mięśni nie dawały tak mocno o sobie znać.
Podniosła się ostrożnie i rozejrzała po pokoju. Jej puls przyśpieszył kiedy zobaczyła Draco  z twarzą pokerzysty siedzącego w jej bujanym fotelu i patrzącego na nią. Jej wspomnienia stały się wyraźniejsze i uświadomiła sobie, że tenże osobnik, w jej pokoju, nie jest złudzeniem.
Jęknęła.
- Co ty tu robisz? - wychrypiała.
Potrzebowała czegoś do picia. I gdy tylko o tym pomyślała, blondyn pstryknął palcami, a na jej stoliku nocnym pojawiła się srebrna taca, a na niej wysoka szklanka i dwa dzbanki – z wodą, i z sokiem. Zamrugała kilkakrotnie, dziwiąc się tej sztuczce, bo przecież nie powinna być możliwa, a potem z miną bazyliszka spojrzała na Malfoya. Już otwierała usta żeby się odezwać, kiedy przypomniało jej się, że jednak powinna się napić.  
- Co ty robisz w moim domu – raz jeszcze zażądała odpowiedzi.
Malfoy wywrócił oczami, czym kompletnie zbił ją z tropu.
- Czy naprawdę jest ci tak trudno zauważyć, że siedzę w twoim fotelu? - zapytał z przekąsem.
- Jak tu wszedłeś? - niemal krzyknęła.
W tej chwili miała kompletnie gdzieś całą pomoc chłopaka, chciała wiedzieć jakim cudem potrafił się zmaterializować w jej pokoju. Nawet jej nie wolno było tego zrobić, przez środki jakimi zabezpieczyła swój dom.
- Pragnę ci przypomnieć, że jestem aurorem – powiedział chłodno, ale w jego oczach zaczął czaić się jakiś łobuzerski błysk.
Prychnęła.
- To niczego nie wyjaśnia – zauważyła.
- O? Czyżby? - odpowiedział ułamek sekundy po tym, jak zmaterializował się tuż przed nią.
Odsunęła się gwałtownie, a jej serce łomotało jak szalone. Ale to właśnie w tym momencie zwróciła uwagę na fakt, który wciąż jej umykał. Nie mała zielonego pojęcia jak to się stało, że nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi, zwłaszcza wczoraj, bo padający deszcz nie był żadną wymówką.
Jego teleportacji prawie nigdy nie towarzyszył żaden trzask. Najczęściej dematerializował się bezszelestnie, jakby miał wpływ na to czy zostanie wydany dźwięk czy też nie. A to znaczyło, że znał zaklęcie, o którym ona nie wiedziała. Co więcej pojawiło się pytanie: Jak wiele dawało mu to możliwości? Bo jak na razie okazuje się, że dużo.
- Czas pogodzić się z tym, że jestem od ciebie lepszy.
Niemal się zaśmiała. Jednak żeby pokazać jak bardzo jest zła, po prostu ponownie prychnęła.
- Nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz.
- Kiedyś - masz rację, nie byłem. Teraz - jestem - powiedział i puścił jej perskie oczko, a ona niemal zemdlała widząc to.
- Śnisz, Malfoy. - Gdyby nie ta sytuacja, to przekomarzanie by ją bawiło.
- Nie chcesz, żebym ci udowadniał.
Wzruszyła ramionami, udając obojętność.
- Jak nie udowodnisz, to nie uwierzę.
Zobaczyła szatański błysk w oczach Ślizgona, a ułamek sekundy później była już przygwożdżona do ściany, nie pamiętając nawet jak to się stało.
Spojrzała na niego. Ich usta dzieliły milimetry. Jego bliskość działała na nią jak magnes. Chciała więcej i więcej. Wiedziała kim jest, ale to nie miało żadnego znaczenia. Jego usta były tak cholernie blisko jej, jego dłonie były tak cudownie mocne... Serce waliło jej jak oszalałe. Powinna była się go bać, a tymczasem pragnęła go jak nikogo i niczego.
I już miała poruszyć głową, by wpić się w jego usta i nie zważając na wszystko iść dalej, dopóki sam tego nie powstrzyma, kiedy szepnął:
- Teraz mi wierzysz? 
Owionął ją jego oddech i zaczęła szybciej oddychać, ale też panować nad sobą. Kiwnęła głową, a on ją puścił i usiadł w bujanym fotelu.
Usadowiła się na swoim łóżku i szczelnie okryła kołdrą, by być jak najdalej od niego.
- Jak ty to robisz?
- Kiedy Potter przyjął mnie do pracy, okazało się, że jestem nie najgorszy w te klocki, co więcej , całkiem nieźle się dogadywaliśmy. - Uśmiechnął się znienacka. - Zacząłem z nim ćwiczyć i wyszło tak, że umiemy trochę więcej niż reszta.
Hermiona zmarszczyła brwi.
- Co masz na myśli mówiąc „więcej”?
- Tego nie da się opisać. To raczej trzeba zobaczyć.
- Nie rozumiem cię, Malfoy – jęknęła i skryła się pod kołdrę.
Zaśmiał się.
Słysząc to uchyliła rąbek pościeli i spojrzała na niego jak na kosmitę. 
- Czy jak dzisiaj ci powiem, że chcę iść do łazienki, to mnie do niej zaniesiesz? - zapytała zażenowana tym, że naprawdę o to pyta.
Nim zdążyła mrugnąć już była w jego ramionach.
A potem znów piła rosół.
- Malfoy... - mruknęła na wpół śpiąc.
- Nie dziękuj mi.
- Chcę zobaczyć – powiedziała.
- Jutro.

Ciąg dalszy nastąpi...

8 komentarzy:

  1. Łiiiiiii!!! Krótkie, ale traściwe. Baby, I like it :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam Twoje opowiadanie od jakiegoś czasu, ale chyba jeszcze nigdy nie komentowałam, dlatego też teraz postanowiłam nadrobić zaległości: uwielbiam Twój styl pisania, jest taki... nie lekki i przyjemny, ale mimo wszystko dobrze, a nawet bardzo dobrze czyta się Twoją twórczość na tym blogu. Rozdział krótki, ale ciekawy. Intryguje mnie to zaklęcie pozwalające się bezdźwięcznie teleportowac jak również to, w jakąstronę kieruje się relacja Dracona i Hermiony. Życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. opiekuńczy Malfoy bardzo mi się podoba, choć nie potrafię go sobie wyobrazić karmiącego kogokolwiek rosołkiem ;)
    szkoda, że taki krótki rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Nominowałam twojego bloga do Liebster Award! :D
    Szczegóły na http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh! Ale się porobiło! Z reguły nie czytam blogów, jednakże twój mi się spodobał. Życzę Weny i czekam na kolejny rozdział. :)
    Pozrdawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny jak zawsze! ♥ czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog bardzo mi się podoba, jednak chciałabym zwrócić Ci uwagę na jeden, ale dość istotny, szczegół. W rozdziale XVI scena pogoni za Hermioną opierała się na tym, że słyszała ona trzask teleportacji Dracona i wtedy od razu uciekała. Zaś w tym rozdziale dowiadujemy się, że teleportacja Draco nie wydaje żadnych dźwięków. Trochę zagmatwane. Może to ja coś przeoczyłam. Czy mogłabym prosić o wyjaśnienie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, już wyjaśniam! Otóż teleportacja z trzaskiem, była tym klasycznym przykładem magicznego przemieszczania się, którego uczyli się w szkole. Draco użył jej celowo, bo - no właśnie - wydawała dźwięk.
      Z kolei jego i Harry'ego, własny, sposób teleportacji nie wydaje dźwięku bo to jak rozpływanie się w powietrzu. Jest dużo lepsze, dlatego z reguły tych dwóch korzysta z tego rodzaju teleportacji. Jednak jak mówiłam, wtedy używał tej klasycznej świadomie, żeby Hermiona go słyszała, chciał na niej wywrzeć konkretne, zamierzone z góry wrażenie i udało mu się. Zapędził ją w kozi róg ;)

      Usuń

Mia Land of Grafic