wtorek, 7 sierpnia 2012

Część IX

9. Ten tydzień minął Hermionie nadzwyczaj szybko. Nie była pewna dlaczego tak jest. Oczywiście nigdy by się nie przyznała, że to może przez strach przed sesją zdjęciową. Nie była też jakoś specjalnie z tego zadowolona. A to rzeczywiście dziwne, bo do tej pory wręcz chciała, by życie przemykało jej przez palce. 
Nie była do niczego przywiązana, zwłaszcza do czasu.
Jednak teraz, gdy jest już kolejna sobota, niebo jest zachmurzone i zbiera się na deszcz, pragnie przykryć głowę kołdrą, zamknąć oczy i mieć nadzieję, że czas się zatrzyma. 
Ginny Weasley powiedziałaby, że Hermiona się starzeje...
Ludzi można podzielić na trzy kategorie: pracujących, nie pracujących i tych, którym się wydaje, że ciężko pracują. Hermiona zalicza się do drugiej z kategorii, bo nie uważa swojej pracy za coś bardzo wymagającego. Jednakże, gdyby miała powiedzieć czy ją lubi prawdopodobnie odpowiedziałaby, że „nie”. Zdarzały się ciekawe chwile, momenty, które ją bawiły, a jednak zawsze marzyła o czymś innym. Nie specjalnie oddalonym od szpiegowania, ale zdecydowanie nie chciała pracować w ten określony sposób. Nie sądziła, że z czegoś co miało być tylko poszukiwaniem swoich rodziców, przerodzi się to w własną mini firmę.
Niemniej, zawsze mogła zająć się czymś innym. Dlaczego więc została przy tym jakże wścibskim zawodzie?
Tydzień Granger minął na dwa sposoby: siedzeniu w biurze i robieniu zdjęć. To pierwsze było niewątpliwie nudne i żmudne, bo praca skupiała się na pamięci Hermiony, gdyż portret pamięciowy ojca dziewczyny nie był jeszcze gotowy. Nie chciała, by Narcyza jej w nim pomagała, co więcej – zabroniła brać jej udział. Nie chciała, by widziała twarz tego człowieka w swojej głowie przez kilka godzin. Kiedy Gryfonka myślała o swoim zachowaniu wobec tej kobiety, aż kręciła głową ze zdziwienia – troszczyła się o kogoś z nazwiskiem Malfoy! A przecież sądziła, że zapomniała jak to jest troszczyć się o kogokolwiek...
Ten drugi sposób był nieco ciekawszy, nie mniej, w każdym z nich miała Draco Malfoy'a za plecami. A po tym do czego doszło we Włoszech zdecydowanie bardziej wolała, gdy siedział na krzesełku w jej poczekalni, z tym nieprzeniknionym, szafirowym spojrzeniem, zawsze utkwionym w jednym punkcie. Był taki spokojny, taki niewzruszony, Nawet wtedy, gdy przez trzy z pięciu dni roboczych siedział na tamtym krześle nie robiąc absolutnie nic. I tak po kilka godzin. Poniekąd jego stoicki spokój motywował Hermionę do szybszego działania, bo jeszcze trochę tej obojętności i Megi nie wytrzyma, i rzuci się na niego. Już teraz patrzy na Tlenionego jak na ósmy cud świata, choć od tygodnia pracuje w domu, bo w biurze na niczym się nie może skupić. Hermiona uśmiechnęła się myśląc o tym, a potem wróciła do wspomnień z pozostałych dwóch dni.
Była środa, stała w ukryciu z aparatem w dłoni, a zakameleonowany Malfoy za nią. Irytował ją strasznie, choć nie dawała tego po sobie poznać. Wiedziała, że jej zdenerwowanie jest głupie, bo on nawet nie patrzył na nią! Patrzył na dziewczynę, która mogła być jego siostrą, a której Hermiona miała zrobić zdjęcia. Hermionę Granger, Gryffonkę, boli, że Draco Malfoy, notabene Ślizgon, nie zawraca na nią uwagi. 
Frustrujące, prawda?
I gdy już się w sobie zebrała, by zacząć pstrykać te fotki, lunęło jak z cebra. Nie zdążyła nawet westchnąć, gdy zobaczyła nad sobą parasol trzymany przez mężczyznę. Był tak cholernym gentlemanem, że chciała zacząć jęczeć z irytacji.
Frustrujące, prawda? 
Westchnęła i wyszła z łóżka. Półtora godziny później wychodziła już z domu.

1 komentarz:

  1. Ciekawie 😊. Ide czytać dalsze części :).
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie https://hermionariddledramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Mia Land of Grafic