czwartek, 23 sierpnia 2012

Moja wizja dalszego życia Draco M. - Cz. III

"W poszukiwaniu samego siebie."

Rozdział III: Lot
   Dla Dracona czas stanął w miejscu. Czy ona zwariowała? Zabije się! Co mam zrobić? Jak ją ratować? Takie myśli przebiegały przez jego umysł i robiły to z zawrotną prędkością. Ona była już jakieś 20 metrów w dół od miejsca, w którym stał. I już miał wyciągnąć różdżkę, żeby spróbować coś zrobić, kiedy nagle rozłożyła ręce i zaczęła unosić się w górę. Jakby spadać w drugą stronę. Dopiero wtedy zauważył, że cały czas miała otwarte oczy i szeroko się uśmiechała. Jej uśmiech był... Taki czarujący, jak od małego dziecka, piękny i uroczy. Nie potrafił oderwać od niego wzroku. A ona, im bliżej była Dracona tym bardziej jej pozycja się zmieniała. Przechodziła coraz bardziej do pionu, więc kiedy była już na wysokości wieży, stała z nim twarzą w twarz. A raczej wisiała, w powietrzu!     Wyciągnęła do blondyna rękę.
 - Latałeś kiedyś bez miotły? - zapytała. W swej białej, wzdymanej wiatrem bluzce, włosach okalających głowę niczym aureola i błyszczących radością oczach wyglądała jak anioł. Nie myśląc o niczym podał jej dłoń i mocno ścisnął. Zanurkowali w dół, a kiedy byli już jakieś 5 metrów od ziemi poderwała go do góry dając znak, gdzie chce lecieć. Było to dziwne przeżycie - po pierwsze dlatego, że wszystko w chłopaku  krzyczało, że powinien się bać, choć strachu nie czuł wcale - to chyba przez dotyk dłoni dziewczyny. I po drugie sam lot. Nie  trzeba było wykonywać żadnego ruchu, wystarczyło pomyśleć gdzie chce się być.
   Wirowali w powietrzu godzinami. Latali nad polami, jeziorami i całą masą lasów. Czasami wygłupiali się kręcąc koziołki w powietrzu. Alice miała wrażenie, że stała się częścią bajki o Piotrusiu Panie, za to chłopak starał się sobie przypomnieć kiedy ostatnio był tak szczęśliwy, jednak pamięć go zawodziła. 
   Kiedy słońce zaczęło wschodzić byli z powrotem na wieży. Draco nie miał pojęcia jak udało im się znaleźć drogę powrotną do domu. Stojąc za nią patrzył oczarowany jak opierając się o murek przygląda się wschodzącemu słońcu. Jej krótkie włosy były targane wiatrem (tak samo jak jej zwiewna bluzka) i chłopak zastanawiał się jak pięknie musiałaby wyglądać ta scena gdyby jej włosy były długie. Dla niego samego te myśli były równie dziwne jak sytuacją w której się znalazł, gdyż zaczął podchodzić bliżej niej. Pragnął dotknąć jej mlecznobiałej skóry, dotknąć jej czerwonych ust, zatopić ręce w jej kruczoczarnych, odstających we wszystkie strony włosach. I kiedy już miał dotknąć jej ramienia, aby się do niego odwróciła, zauważył, że jej delikatną skórę pokrywa gęsia skórka.
 - Zimno ci? - zapytał. Odwróciła się do niego. Te oczy... Draco wiedział, że mógłby patrzeć w nie przez wieczność.
 - Może. Nie wiem. Nauczyłam się w takich chwilach nie zawracać na to uwagi.
   Chłopak zdjął swoją czarną marynarkę i okrył ją nią. Jednak nie puścił jej brzegów. Patrzał jej głęboko w oczy i już miał ją pocałować, kiedy sprowadziła go na przysłowiową ziemię.
 - Chyba muszę już iść. - Powiedziała i odeszła kryjąc się w zamku. I bijący się z myślami Draco został sam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic